Czy na płaszczyźnie polityki międzynarodowej da się cokolwiek przewidzieć, gdy chodzi o drugą kadencję Baracka Obamy? Dla katolika obdarzonego duchem nadprzyrodzonym nie ma przepowiedni, która mogłaby abstrahować od proroctwa płynącego z Fatimy.
Niespełna pięć lat dzieli nas od setnej rocznicy objawień Maryi Panny trojgu pastuszkom w Cova da Iria – od maja do października 1917 roku. Sam Benedykt XVI wyjawił, że proroctwo Fatimy jeszcze się w pełni nie zrealizowało. Zachowuje zatem dramatyczną aktualność w kwestii przyszłości Kościoła, narodów, poszczególnych dusz.
W tej przepowiedni Pani Fatimska przekazała nam klucz do odczytania polityki międzynarodowej nadchodzącego wieku, mówiąc, że jeśli ludzkość się nie nawróci, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie. Zagrożenie dla ludzkości nie pochodziło od Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale z Rosji. Było to zagrożenie o charakterze bardziej ideologicznym niż politycznym i militarnym. Rosja była punktem wyjścia, zaś świat punktem docelowym szerzenia się fałszywych doktryn nieograniczających się do kwestii drugorzędnych o charakterze politycznym czy ekonomicznym, ale związanych z dogłębnie przewrotną ideologią.
Błędem Rosji w XX w. stał się komunizm – koncepcja człowieka i historii oparta na ewolucyjnym materializmie. Od upadku muru berlińskiego ewolucjonizm i materializm stały się doświadczonymi przez Zachód dogmatami, jeszcze zanim zostały ogłoszone, ale również zasadniczymi ideologiami pewnego współczesnego reżimu politycznego, który w dalszym ciągu inspirowany jest Marksem, Leninem i Mao Tse-tungiem: reżimu komunistycznych Chin pod wodzą przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej Hu Jintao.
W Chinach od 1949 r., czyli od chwili przejęcia władzy przez komunistów Mao Tse-tunga, wolność okupiona jest krwią, ludność cierpi głód i żyje w półniewoli, a przed kimkolwiek, kto ośmieliłby się sprzeciwić, otwierają się wrota laogai – obozów koncentracyjnych, gdzie umiera się z wycieńczenia. Chiny są pierwszym państwem świata pod względem zarówno liczby skazanych na śmierć (90 proc. ogółu wykonywanych kar śmierci na świecie), aborcji dokonywanych w ramach polityki państwowej i zabójstw popełnianych na noworodkach, jak również handlu organami do przeszczepu, wykorzystywania nieletnich do pracy oraz prześladowań religijnych.
Obliczem masowego ludobójstwa w Chinach jest aborcja selektywna. W 1978 r. Deng Xiao Ping narzucił politykę jednego dziecka, wprowadzając ustawę, która zakazywała chińskim kobietom posiadania więcej niż jednego dziecka. Prawo to obowiązuje nadal, a jego skutki są dziś tak katastrofalne, że w obrębie tej samej nomenklatury wywołują one pierwsze reakcje. Obecnie w Chinach mamy do czynienia z poważnym zachwianiem równowagi w sferze liczebności mężczyzn i kobiet.
To wynik systematycznego mordowania dziewczynek przez chińskich rodziców, którzy zmuszeni do posiadania tylko jednego dziecka stosują aborcję nie tylko względem kolejnych dzieci, ale także wobec tego pierworodnego, jeśli okaże się, że jest dziewczynką. W 2005 r. szacowano, że w kraju urodziło się dodatkowych 1,1 mln chłopców, a liczba mężczyzn w wieku poniżej 20 lat przekroczyła liczbę kobiet o blisko 32 miliony.
Barack Obama z wszystkimi honorami przyjmował w Białym Domu dziś już byłego przewodniczącego ChRL Hu Jintao, którego zastąpił Xi Jinping. Między afroamerykańskim szefem państwa a chińskimi decydentami istnieje uderzające podobieństwo. Żaden z nich nie uważa za niemoralne zabijanie niewinnych, propagują u siebie aborcję. Planned Parenthood, najpotężniejsza organizacja aborcyjna na świecie, wydała 1,4 mln dolarów na kampanię wyborczą Obamy.
Ten zaś opowiedział się za aborcją selektywną, a Partia Demokratyczna odrzuciła propozycję wprowadzenia zakazu aborcji dokonywanej ze względu na płeć poczętego dziecka. Żadna bariera moralna nie dzieli amerykańskiego prezydenta od sekretarzy generalnych Chińskiej Partii Komunistycznej. Łączy ich terroryzm aborcyjny. A pierwszym krajem na świecie, który zalegalizował aborcję, była w 1920 r. komunistyczna Rosja.